Rozdział 31 Nocna Łowczyni 5, E-boki ( zajrzyj moze cos znajdziesz)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozdział 31
Wiediałam jak krytyczny jest stan Dona. Zroumiałam że jeżeli nie
wcenieja interwencja mojej matki on już nie żyłby tera. le jako
naprawdniepryjłam dowiadomociżeonumierał, dopóki niewełam
do jego pokoju i tam resztki moichapreceńulotniłyi.
To nie niebiekawa bladoć Dona która uwydatniła i gdy tak leżał
amknitymiocymanałóżku.Niepitalna koulaktórej poprzednio
odmówiłnoićniemaynaEKGktórapokaywałajegookująconikie
cinieniekrwi albociżkiapachtego, co teraz wiediałamżejet rakiem.
Toniebyło nawet jego nieregularne bicie ercaktóreprawiłożepomylałam
żetobdieotatniragdywidmojegowujka.Nietobyła tacanakółkach
odunitawrógpokoju— bez teleonulaptopaalbojakichplików— to
raniłomoje serce z całym bólemtyiącarebrnychotry.
Romawiałanimkilkadnitemu!gło wranąłwewnątrmnie.Jakmogło
dojćdotegotakybko?
Stłumiłam lochktórygroiłżeiuwolni i podełamdokrawdiłóżka,
bardo mikko preunłam dłonią po jego rku. Bałam i, żeby nie
prekodićmudającnaćżebyłam tutaj i nie przestraszyćrównież.
Zotałpodłącony do EKG, ale pomimo rurek w nosie, jego oddech byłpłytki
i nie dawałmuwytarcająco dużo tlenu, copotwierdałajegobladoć.
Siediałam tam wciy pre pół godiny prypatrując i mu wracając
mylamidopierwegoraukiedyponałam Dona, precałytencaażdo
tera. Mielimy arówno dobre i łe chwile midy nami ale pomyłki
prełocianikłypodmojąwiarąwtoże Don zawsze starałirobićto co
byłołune. To nie zawsze onacałożebył dobrym wujkiem, ale to ucyniło
go takim, jacy mywycybylimy— ludmiktórypróbowalirobić to co
najlepsze pod szorstkimiokolicnociami.Niemiałamżadnychuraprenaą
prełoć.Tylkowdicnoćżeonbyłwmoimżyciuiżycenieżeby on nie
muiałopucać mnie teraz.
"Cat.”łabyumiechpremknął przez usta Dona jak obudiłiizobaczyłmnie
obok łóżka.
"Niemylałemżeobacci nów.”
Wiłamgłbokioddech.Mogłamrobić to albo tracićretkiamokontroli
które powstrzymywałymnieoduwolnienia niepokromionychłe.
"Tak, nie mylałe podiewam i że uły że ma problemy
połueńtwemtwojegonowego rekruta”Powiediałamumiechająci,
chociażtowyglądałojakbymojatwarrocepiła i.
Don wypucićmałyamuconymiech."Twojamatkałucharokaówtak jak
tytorobiła.”
Jegokomentarpodkrelał naąhitoriwmacniającmójmuteknamyl
o jego klce .Jedynąrecąktórą mójojciecijamielimywpólną, było
wzajemne obrzydzenie, ale Don nalałdrog do mojego serca, nawet zanim
dowiediałamiżejetem z nim spokrewniona.
" Wiesz comówiąojabłkachijabłoni”odpowiediałam.Wtedymójpokój
prynąłikilkałewylinłoi, wbrewmojemuwyiłkowiby utrymać je
w ryzach.
Och, Catniepłac.
Donniepowiediałtegogłonoaleułyałam jegomylitakwyraniejak
gdyby krzyknął.Jegorka poklepałamoją animjegoocyamknłyi.
"Bdiedobre” epnął.
Iułyałaminnąrecktórej onniepowiediałaletorobrmiałow moim
umyletakwyranieżemylałamżetegoniewytrymam.
Jak dobreże bólwkrótceikońcy. . .
"Don.”Wychyliłamidoprodu, głacąc jego dłoń. "Powiediałewceniej
nie, ale nie jest apóno jeżeliromyliłei.Mognadal—”
"Nie” prerwał miotwierającocy."Żyłemdłużejniżpowinienem. Obiecajże
pozwolisz mi odejćiżenieprywróci mniepowrotem.”Jetemmcony
takbardomconydokońcyłwmylach.
Kawałekmojegoercatłukłialewytrymałamjegopojrenieipokiwałam
głową, gdywyduiłamłowała popłynła po moim policzku.
"Obiecuj.”
Dobra dziewczynka. Jestem dumny z ciebie. Tak dumny.
Wtałamiacłamchodić wiconniewidiałżewicejłez popłynło, gdy
ułyałamcopomylał. Brałamudiał w niezliczonych bitwach przedtem, ale
pozwolenie muodejćwymagałotakiego rodzajuiłyktórą nie wiediałamcy
posiadam.
" Nie wiesz jak bardobdiemiciebiebrakować”epnłam, tojąctyłem
do niego, próbującetrećłyktóreniepretawałypłynąć, obojtniejak
bardotarałamijeatrymać.
Onchrąknąłmikko."Jateżbdtknił.”Kochamciiotrenico.Żałujże
nieponałemci wceniej. Nie powinienem byłcekaćtakdługo...
Zdławiony hała agłuył jego myli. Wbiłam panokcie w dłonie mając
nadiejże iycnybólroproyłbymniewytarcającobykontrolować
mojąemocjonalnąudrk.Tonieadiałało.Moje serce zwolniłobolące
od ran, ale żadna iloć nadpryrodonych, udrawiających dolnoci
niemogłabyumier tegobólu.
Moment póniej ułyałam znajomy odgło kroków i pocułam moc
w powietrzu, które roponałabymwdie.BożeBonedotał itutajtak
szybko. To tylko bardiejnadarpnłomojąkruchąjużamokontrol. On jawił
itak ybkoponieważ wiediałjakałamana bdikochałam go za to
bardziej, nawet jelito prypomniałomi jak bardobdcierpieć kiedy Don
odejdzie.
Wtedy Bones byłjuż obok mnie, jego ciemnego spojrzenie obiegłopokój,
twardercepryciągnłymniedoniego.Powoliłam sobie kilka cennych
ekundpootać w jego objciach, niemuącudawaćżebyłam silna, zanim
odwróci, by połaćDonowiwymuonyradonyumiech.
"Spójrkto jeszcze ijawił.”
"Wid.”Wtedybolesny kaszel wtrąnąłmoimwujkiem.Bonewiąłmoją
rkgdyserce Dona robiło kilkałowiecychprerwporodkuuderenia.
" Okazałei byćlepymcłowiekiemniżocekiwałem” Don wychrypiał
gdy odykałkontrol nadwoimgłoem.
Bones pojrał na mojego wujka poważnie."Takmylitarykumplu?”
"Boneijaromawialimy”powiediałampróbującumiechnąći, żeby
powtrymaćłygdy roumiałamżetobył ich poóbmówieniadowidenia.
"Cypamita twojąoertbypoprowadićmniedoołtara? Tak, wic
pryjmujemyją.”
Usta Dona wykrywiłyiwmutnymumiechuanimjegociałonapiłoi,
jego myli ujawniły wicej bólu który apłonął w jego klatce piersiowej.
Zerknłam na EKG chociaż wiediałam co pokaże. Krew mojej matki
przywróciła gopowrotemaletoniebyło nadługo.Jegoerceawodiłona
moich oczach.
"' Obawiamiże nie bdnatwoimlubieCat”amrucałamykającocy.
"Bdie” powiediałam, tak silnie że Don otworył ocy. "Ponieważ
zamierzamy wnowićnaelubytutajitera.”
"Cat.”Jegotwaracinłai zemutkiem."Planowaładużylub . . .
Nie musisz rujnowaćtychplanów...”
Onatrymał ibyamknąćocyjegooddech i serce wolniły nachwil.
Prygryłamwarg, cikającrk Bonesaażtrakającyhaładałminać,
byrolunić ucik.
"To ą niezbyt właciweokolicnoci”mójwujekkońcyłkilkamomentów
póniejporuająciniepokojnienałóżku.
Conłamimylamidocau kiedybyłammałądiewcynąijakwyobrażałam
obiemójdieńlubu.Białaukniaocywicie.Wyobraiłam sobiejakmój
dziadek denerwuje iżemuiałożyćkrawatjaktowyklerobił kiedyotał
muonyimojąbabci odpowiadającążetaktojetniebdnetymmałym
błykiemwjejocach.Mojamatkabyłabytamumiechając iponieważona
była tak cliwa i miałabym pryjaciół który pomagaliby mi
w przygotowaniach, by prejć midyrdami.Mójbukietbyłbyróżidikich
kwiatówmojewłoybyłybypitedogóryipatryłabym na mojego pryłego
mża precieniutkąbiałąwoalkktórabyłabypodnieiona dopiero, gdy
zostalibymyogłoenimżem iżoną.
Ocywiciewyobraiłam sobie to wszystko, kiedyniewieryłam w wampiry,
animroumiałamżebyłam w połowiejednąnich. Bonechciał daćmi
mniejonąwerjtegonujakoroponającżenadal ależyminatym, ale
życie które prowadilimy prekadało w tym by tą białą antaj
urecywitnić.
Mójlubmiałnigdy nie wyglądać jak ten sen kiedybyłam dzieckiem. Tak nie
byłoby też teraz, w skrydle pitala tajnej rądowej organizacji, która
utrymywała porądekdiałalnocinieumarłych. Mójlubodbyłinaarenie
całejwekrwi, nie przed pryjaciółmialborodiną, ale przed setkami wampirów
którychnigdywceniejnieponałam.Mójpryłymąż niepodnoiłbiałej
woalki z mojej twarzy poogłoeniużeotalimypolubieni.Zamiat tego, on
rozciąłsobie rkiwyciągnąłją domniepryigając prejegokrewżena
zawsze bdjegożonąipowinnam pryjąćgo jako mojegomża.
Tobyłdieńmojego lubu.Doćdużoróżniłiodtego wszystkiego co
kiedykolwiekniłam, ale ja nie amieniłabymtegonacoinnego.Obraktóry
miałam jako dziecko byłokimkim nigdyniebyłam i dopiero niedawno
roumiałamżetobyłowporądkubybyćkimbyłam.Pannamłodamogłaby
noićzdzirowatą carnąukienkamiatpiknejbiałejalbomieć krew w jej
dłoni amiatbukietuależadnakobietanigdy niebyłatakcliwajakbyłam
w dniu, kiedy Bonewyciągnąłjegorkiadeklarowałmi, żechcebymbyła
jegożoną.
"To nie chodzi o okolicnoci”odpowiediałamkontynuującwalcanie łez,
mylącowytkim czego iotatnio naucyłam. "Tylkoorodin.”
Donaniebyło tam tego dnia. niteż mojej matki i moi dziadkowie nieżylijuż
od lat. Ale dwoje z nichmogło byćteraz tutaj. To niebyła urocytoćdlamnie,
ale dla nich.
"Cyrobito?”Zapytałam .
Oczy Dona zamgliłyi.Prejegomyliułyałamjakdużo dlaniegonacyła
ta probanawetjelion tylko wymówiłpojedyncełowowodpowiedi."Tak.”
"Tate.”Odwróciłami dowejciaroponającżeonbył w sali całyca.
"Myliże mógłbynagiąćregułybywpucićnatopitroniepołunego
nowego rekruta?”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]