Ruman,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kadry z fi lmu „Pielgrzym”
J
AN
M. R
UMAN
, IPN
ZACZĘŁO SIĘ W POLSCE
Nie byłoby Sierpnia 1980 r., gdyby wcześniej – w czerwcu 1979 r.
– nie przeszedł triumfalnie przez polską ziemię Jan Paweł II. Ta
pierwsza pielgrzymka papieska do Ojczyzny stała się wielką chwilą
prawdy, że na nic się zdało kilkadziesiąt lat komunistycznej presji.
Zniewolony naród, chłonąc papieskie słowa i gesty, odzyskał sa-
moświadomość i zyskał moc, by zrzucić okowy. To ta pielgrzymka
sprawiła, że zastanawiając się nad upadkiem komunizmu w świecie,
możemy powiedzieć – zaczęło się w Polsce!
Można się dzisiaj spierać o znaczenie takich czy innych postaci z kręgów Wolnych Związ-
ków Zawodowych czy opozycji dla odzyskania niepodległości przez Polskę. Można snuć roz-
ważania o sprzyjających temu warunkach w skali stosunków międzynarodowych, o niewy-
dolności gospodarczej krajów bloku sowieckiego i konsekwentnej – w tym okresie – postawie
przewodzących Zachodowi Stanów Zjednoczonych. Jedno wszakże pozostaje poza wszelkim
sporem – choć coraz mniej się o tym pamięta – do upadku komunizmu w Polsce i w świecie
i do związanego z tym odzyskania niepodległości przez naszą Ojczyznę walnie przyczynił
się Papież-Polak; Papież, który przyszedł na świat, gdy wojska bolszewickie kroczyły na
Warszawę, który przeżył gehennę II wojny światowej, otrzymał święcenia kapłańskie z rąk
kard. Adama Sapiehy 1 listopada 1946 r., więc posługę kapłańską i biskupią aż do wyboru
na Stolicę Piotrową pełnił w komunistycznym kraju. Któż bardziej niż On, noszący w sobie
doświadczenia obu totalitaryzmów XX w., stając na czele Kościoła katolickiego, mógł przy-
czynić się do pokonania ich skutków w świecie?
Ucałowałem ziemię polską
Niewielu mogło w tym uczestniczyć bezpośrednio, ale przed telewizorami zgromadzone
były miliony Polaków, gdy Jan Paweł II zaraz po zejściu na płytę lotniska uklęknął i ucałował
ojczystą ziemię. W słowach powitania był już pierwszy jasny sygnał, do kogo skierowana
jest ta podróż i jej przesłanie. Po podziękowaniu adresowanym do przewodniczącego Rady
Państwa i słowach do Prymasa Polski, nastąpił zasadniczy fragment skierowany wprost do
całego narodu: „Pozdrawiam was w imię Chrystusa tak, jak nauczyłem się pozdrawiać ludzi
tutaj, w Polsce [...]
– w Polsce, która należy do Europy i do ludzkości współczesnej poprzez cały tysiącletni
zrąb swoich dziejów,
– w Polsce, która przez cały ciąg tych dziejów związała się z Kościołem Chrystusowym
i ze Stolicą Rzymską szczególnym węzłem duchowej jedności”
1
.
Już w tym momencie zarysowana była perspektywa rozpoczynającej się pielgrzymki, per-
spektywa dziejowa z odniesieniem do tysiąclecia i perspektywa przestrzenna – ukazująca
Polskę nie w takim czy innym bloku państw, lecz w Europie. Za chwilę na ulicach Warszawy
1
Przemówienie powitalne na lotnisku Okęcie, Warszawa 2 VI 1979 r., [w:] Jan Paweł II,
Piel-
grzymki do Ojczyzny
, Kraków 1997, s. 10.
3
widać było odpowiedź. Przed tą wizytą nie trzeba było nikomu rozdawać chorągiewek i trans-
parentów, uczyć ofi cjalnych haseł. Nie udało się też organizowanie zajęć dorosłym i młodzie-
ży, mające na celu odwiedzenie ich od zamiaru tłumnego wyjścia na ulice. Na całej trasie
przejazdu do katedry wiwatowały rzesze, a przed papieskim samochodem (wielkim, odkry-
tym starem) słały się niezliczone kwiaty. Tak nikogo jeszcze w Polsce nie witano.
Po nawiedzeniu matki kościołów – katedry i spotkaniu z duchowieństwem znów nastąpiła
chwila ofi cjalna – transmitowane, a jakże – spotkanie z pierwszym sekretarzem w Belwederze.
Sztywne towarzystwo partyjnych i równie sztywne przemówienie Gierka. Mówił o wszystkim:
o Polsce socjalistycznej, pokoju, Breżniewie... Na koniec przekazał prezenty – replikę pomnika
na Westerplatte i gobelin przedstawiający dziewczynkę z gołąbkiem (symbol Centrum Zdrowia
Dziecka). Papież mówił o suwerenności narodu, o odpowiedzialności rządzących przed historią
i własnym sumieniem, a rewanżując się za otrzymane dary, przekazał rzymską mozaikę przed-
stawiającą świętych Piotra i Pawła i dodał: „Ta oto mozaika – niech przypomina o tym, że jeden
syn polskiej ziemi znajduje się tam, gdzie te mozaiki powstały”
2
. Pamiętam te słowa do dziś, bo
miałem wrażenie, że po ofi cjalnym wystąpieniu sekretarza, które miało jakby przykryć sens tej
wizyty, Papież przypomniał, że coś się jednak zmieniło.
Kiedy klaszczą?
I wreszcie to, na co wszyscy czekali najbardziej – uroczysta Msza św. w samym centrum
stolicy, na placu – jak się wtedy (w tym momencie na pewno słusznie) nazywał – Zwycięstwa.
Mimo rozpowszechnianych na długo przed pielgrzymką „plotek”, że lepiej nie przychodzić,
nie powiększać tłumów, że im więcej ludzi, tym większe zagrożenie (straszono, że wcześniej
w Meksyku wydarzyły się tragiczne wypadki podczas pielgrzymki) – niespotykana rzesza lu-
dzi zalała plac i pobliskie ulice. I pewnie wielu, którzy dali się przestraszyć lub z pobożności
nie chcieli zająć miejsca innym, żałuje, że tam nie było.
„Kościół przyniósł Polsce Chrystusa – to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej i podsta-
wowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć
bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa.
Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego
powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa.
I dlatego Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu
ziemi. Nie można też bez Chrystusa zrozumieć dziejów Polski...”
Po tych słowach w zaciszu gabinetów pewnie niejeden zastanawiał się, „ile ten Papież ma
dywizji”. Ale na samym placu rozlegały się oklaski, śpiew:
Chrystus Wodzem, Chrystus Kró-
lem...
Z innej strony przebiła się pieśń
My chcemy Boga...
Pierwszy dzień, pierwsza publiczna
Msza św., a już zaczynał się ten specyfi czny dla wszystkich późniejszych pielgrzymek dialog:
słowa Papieża – pieśni, oklaski, z czasem i okrzyki słuchaczy. A Papież kontynuował wielkie
dziękczynienie za całe Milenium: „Z wami, dla których Chrystus nie przestaje być wciąż ot-
wartą księgą nauki o człowieku, o jego godności i jego prawach. A zarazem nauki o godności
i prawach narodu”. I nie poprzestawał na dziękczynieniu, wskazywał na przyszłość: „W dniu
dzisiejszym na tym placu Zwycięstwa w stolicy Polski proszę wielką modlitwą Eucharystii
wspólnie z wami, aby Chrystus nie przestał być dla nas otwartą księgą życia na przyszłość.
Na nasze polskie jutro”.
2
Przemówienie do przedstawicieli władz państwowych wygłoszone w Belwederze, Warszawa
2 VI 1979 r., [w:]
ibidem
, s. 19.
4
Na zakończenie homilii skierował do Boga to pamiętne wezwanie:
„I wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja: Jan Paweł II papież, wołam z całej głębi
tego tysiąclecia, wołam w przeddzień święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi:
Niech zstąpi Duch Twój!
Niech zstąpi Duch Twój!
I odnowi oblicze ziemi.
Tej Ziemi!”.
Następnego dnia przed kościołem akademickim św. Anny na Jana Pawła II czekała młodzież,
która przybyła tu w nocnych, pieszych pielgrzymkach ze swoich parafi i. Młodzi reagowali na
Jego słowa jeszcze bardziej żywiołowo. Papież odpowiedział znamienną, żartobliwą, ale jed-
nocześnie ukazującą prawdę o tych spotkaniach refl eksją: „Ja już od wczoraj myślę nad tym, co
znaczą te oklaski”. – Tu musiał przerwać, bo zagłuszyły go długie oklaski i śpiew
My chcemy
Boga
... – „Otóż powiedziałem, że od wczoraj myślę nad tym. Trzeba powiedzieć, co myślę.
Pozwólcie mi powiedzieć, co myślę” – przedzierał się przez huraganowe brawa. – „Wczoraj,
wczoraj naprzód pomyślałem sobie: Powiedz im, żeby dali spokój, bo nie skończymy! Dziś po-
winienem to samo powtórzyć, ale wczoraj pomyślałem sobie: Poczekaj! Przyszła mi taka myśl
– myślę, że przyszła od Ducha Świętego – poczekaj! Będą razem z tobą mówić to kazanie! Bo
wcale nie jest takie interesujące to, że klaszczą, że biją brawo, tylko kiedy biją brawo! [...] Wczo-
raj, kiedy powiedziałem: Chrystus – przez piętnaście minut bili brawo, dzisiaj, kiedy powiedzia-
łem: Duch Święty – może już trochę krócej, bo jeszcze, jak mówi Pismo Święte, nie całkiem się
obudzili. Ale w każdym razie bili. [...] Pomyślałem sobie: Co się dzieje z tym społeczeństwem?
Co się dzieje z tym społeczeństwem?! Stało się jakimś społeczeństwem teologicznym!”
3
Geografi a misji
W Gnieźnie ten niesłychany dialog poszerzył się nie tylko o nowe formy – przemówiły
transparenty, ale także o nowe – inne niż polski – języki. Jan Paweł II skorzystał i z tej okazji
do mówienia kazania razem z zebranymi, tym bardziej że na Wzgórzu Lecha swoje orędzie
kierował do ludów i narodów Europy, zwłaszcza (nazwijmy to w pewnym uproszczeniu geo-
grafi cznym) Europy Środkowo-Wschodniej. „I dlatego dobrze, że widzę tutaj przed oczyma
ten napis:
Otče
... w siostrzanym języku, w języku św. Wojciecha:
Pamatuj Otče na své české
děti
” – mówił. I natychmiast zapewniał: „Nie może ten papież, który nosi w sobie spuściznę
Wojciechową, zapomnieć tych dzieci! I nie możemy my wszyscy, drodzy bracia i siostry, któ-
rzy nosimy w sobie to samo Wojciechowe dziedzictwo, zapomnieć tych naszych braci!
Kiedy dzisiaj, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego Roku Pańskiego 1979, sięgamy do
tych fundamentów, nie możemy nie słyszeć – obok języka naszych praojców – także innych
języków słowiańskich i pobratymczych, którymi wówczas zaczął przemawiać szeroko otwar-
ty wieczernik dziejów. Nie może zwłaszcza nie słyszeć tych języków pierwszy w dziejach
Kościoła papież-Słowianin”.
W tym kontekście padła deklaracja wyrażająca samoświadomość misji tegoż Papieża-
-Słowianina. – „Chyba na to wybrał go Chrystus, chyba na to prowadził go Duch Święty,
ażeby do wielkiej wspólnoty Kościoła wniósł szczególne zrozumienie tych wszystkich słów
i języków, które wciąż jeszcze brzmią obco, daleko, dla ucha nawykłego do dźwięków ro-
mańskich, germańskich, anglosaskich, celtyckich. Czyż Chrystus nie chce, czyż Duch Święty
3
Dygresja wtrącona przez Jana Pawła II w homilię wygłoszoną do młodzieży przed kościołem
św. Anny w Warszawie, 3 VI 1979 r., cyt za: www.p-jp2.pl/info.php?dzial=1979/06_03.
5
nie wzywa, żeby Kościół-Matka u końca drugiego tysiąclecia chrześcijaństwa pochylił się ze
szczególnym zrozumieniem, ze szczególną wrażliwością ku tym dźwiękom ludzkiej mowy,
które splatają się z sobą we wspólnym korzeniu, we wspólnej etymologii, które – mimo wia-
domych różnic (nawet w pisowni) – brzmią wzajemnie dla siebie blisko i swojsko?”
Ten proroczy wręcz fragment stał się najważniejszym przesłaniem wygłoszonym przy
chrzcielnicy Polski. – „Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby
ten papież-Polak, papież-Słowianin, właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej
Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu?” – Takich pytań Jan
Paweł II nie zamierzał pozostawić ani na chwilę bez odpowiedzi. – „Tak. Chrystus tego chce.
Duch Święty tak rozrządza, ażeby to zostało powiedziane teraz, tutaj...” – I przywołał natych-
miast przyjęcie chrześcijaństwa przez Słowian: Chorwatów i Słoweńców, Bułgarów, Morawian
i Słowaków, Czechów, Słowian zamieszkujących Serbię. Przypomniał chrzest Rusi Kijowskiej
i ewangelizację Słowian Połabskich: Obotrytów (Obodrzyców), Wieletów i Serbołużyczan.
W tej litanii narodów nie zabrakło też wieńczącego chrystianizację Europy chrztu Litwy.
„Ten papież – świadek Chrystusa, miłośnik Jego Krzyża i Zmartwychwstania, przycho-
dzi dziś na to miejsce, aby dać świadectwo Chrystusowi żyjącemu w duszy jego własnego
narodu, Chrystusowi żyjącemu w duszach narodów, które kiedyś przyjęły Go jako Drogę,
Prawdę i Życie (por. J 14, 6). Przychodzi więc wasz rodak, papież, aby wobec całego Kościo-
ła, Europy i świata mówić o tych często zapomnianych narodach i ludach. Przychodzi wołać
wołaniem wielkim. Przychodzi ukazywać te drogi, które na różny sposób prowadzą z powro-
tem w stronę wieczernika Zielonych Świąt, w stronę Krzyża i Zmartwychwstania. Przychodzi
wszystkie te narody i ludy – wraz ze swoim własnym – przygarnąć do serca Kościoła: do
serca Matki Kościoła, której ufa bezgranicznie”
4
.
Nietrudno sobie wyobrazić, jak mogli reagować na tak zakreślony geografi czny obszar szcze-
gólnej misji papieskiej ci, dla których był to obszar ich niepodzielnego dotychczas, politycznego
władania. Dla nich przecież z tej homilii płynął jeden wniosek – ten Papież nawet nie zamierza
ukrywać, że w wyjątkowy sposób czuje się posłany do narodów żyjących w bloku komunistycz-
nym; że będzie dążył do ukazania wewnętrznej jedności Wschodu i Zachodu Europy; że nie po-
zwoli, by narody skutecznie odcięte dotychczas „żelazną kurtyną” pozostawały w zapomnieniu.
Jeżeli jeszcze ktoś mógł myśleć, że uda się zagłuszyć, ukryć, zatuszować tę niefortunną
dla komunistycznych władców misję, to Papież od razu rozwiał i te złudzenia. Zapowiada-
jąc kolejne etapy pielgrzymki, dodał: „Główny szlak naszych duchowych dziejów, na który
wchodzą wszyscy Polacy, zarówno ci, co mieszkają na Zachodzie, jak i ci, co mieszkają na
Wschodzie, jak też ci, co mieszkają poza Polską, wśród różnych narodów, na tylu kontynen-
tach... Ufam, że mnie słyszą! Ufam, drodzy bracia, że nas słyszą. Ufam, że mnie słyszą. Trud-
no by mi było pomyśleć, żeby jakiekolwiek polskie czy słowiańskie ucho, w jakimkolwiek
zakątku globu, nie mogło usłyszeć słowa papieża Polaka i Słowianina.
Moi drodzy, ufam, że nas słyszą. Ufam, że mnie słyszą, żyjemy przecież w epoce tak zde-
cydowanie zadeklarowanej wolności wymiany. Wymiany informacji, wymiany dóbr kultury!
A przecież my tutaj sięgamy do samego korzenia tych dóbr!”.
Młodszym czytelnikom warto przypomnieć, że to były czasy, kiedy nikomu w bloku ko-
munistycznym nie śniło się jeszcze o żadnej
głasnosti
. Tymczasem Papież zapowiada wyraź-
nie, że jego słowa przebiją się nieuchronnie przez wszelkie cenzury i blokadę informacyjną.
4
Msza św. na Wzgórzu Lecha: homilia Ojca Świętego [Jana Pawła II], Gniezno, 3 VI 1979 r.,
cyt. za: www.p-jp2.pl/info.php?dzial=1979/06_03_07.
6
[ Pobierz całość w formacie PDF ]