Rozdział 23 (tł. Kath), Maggie Stiefvater - Drżenie(1)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozdział dwudziesty trzeci
Grace
- Dzień dobry. – tata zerkał na mnie, rozlewając kawę do podróżnego kubka. Tata był bardzo
szybko ubrany, jak na niedzielę; chyba musi starać się sprzedać jakiś kurort jakiemuś bogatemu
inwestorowi. – Muszę się spotkać z Ralphem w biurze o ósmej trzydzieści. W sprawie kurortu
Wyndhaven.
Zamrugałam kilka razy, moje oczy były zaczerwienione. Całe moje ciało było lepkie i powolne
od snu.
- Nie mów do mnie jeszcze. Nie jestem jeszcze rozbudzona.
Przez moją mgłę, poczułam ukłucie winy z powodu tego, że nie jestem bardziej przyjacielska;
naprawdę, nie widziałam go od dni, a co dopiero z nim rozmawiać. Sam i ja spędziliśmy ostatnią noc
na rozmowie o dziwnym pokoju z wypchanymi zwierzętami u Culpeperów i zastanawialiśmy się , z
ciągłą irytacją jaką daje uczucie drapiącego swetra, gdzie Jack mógłby się pojawić następnym razem.
Ten zwyczajny poranek z tatą wydawał się niczym nagły powrót do mojego przed-Samowego życia.
Tata wskazał na mnie czajniczkiem.
- Chcesz trochę?
Złożyłam dłonie i wyciągnęłam je do niego.
- Nalej tutaj. Plusnę sobie trochę na twarz. Gdzie mama?
Nie słyszałam, żeby kręciła się po schodach. W mamy przypadku przygotowywanie się do
opuszczenia domu wymagało wielu pozbawionych skrupułów huków i hałasu skrobiących butów
dochodzącego z sypialni.
- W jakiejś galerii w Minneapolis.
- Dlaczego wyszła tak wcześnie? Przecież to praktycznie jeszcze wczorajszy dzień.
Tata nie odpowiedział; patrzał na telewizję ponad moją głową, gdzie wyświetlano jakiś
poranny talk show. Gość programu, ubrany w khaki, otoczony był szczeniakami wszelkiego rodzaju
zwierząt w pudłach i klatkach. Wyraźnie mi to przypomniało pokój zwierząt który opisał Sam. Tata
zmarszczył czoło gdy jeden z dwóch prezenterów ostrożnie pieścił małego oposa, który syknął.
Odchrząknęłam.
- Tato. Skup się. Daj mi kubek do kawy i napełnij go, albo umrę. A jeśli umrę, to się nie
wykąpię.
Tata, wciąż patrzący na telewizję, po omacku szukał w szafkach kubka. Jego palce odnalazły
mój ulubiony – niebieski, z jajkiem rudzika, który zrobiła jedna z przyjaciółek mamy – i popchnął go i
czajnik przez ladę w moim kierunku. Para uderzała mi w twarz, podczas gdy lałam napój.
-Więc, Grace, jak tam w szkole? - zapytałam samą siebie.
Tata skinął głową, jego oczy patrzały na małą koalę, która teraz wierciła się w ramionach
gościa.
- Och, jest w porządku. – kontynuowałam, a tata wydał z siebie pomruk zgody. Dodałam: -
Nic specjalnego, oprócz multum pand, które przynieśli, i nauczycieli porzucających nas
kanibalistycznym brutalnościom. – zapauzowałam, by zobaczyć, czy już zdobyłam jego uwagę, a
potem kontynuowałam. – Cały budynek się zapalił, potem zawaliłam zajęcia z dramatu, a potem seks
seks seks seks.
Oczy taty nagle skupiły się, potem odwrócił się do mnie i zmarszczył czoło.
- Powiedziałaś, że czego cię uczą w tej szkole?
Cóż, bynajmniej załapał więcej z początku niż po nim podejrzewałam.
- Niczego ważnego. Piszemy krótkie historyjki na angielskim. Są okropne. Absolutnie nie mam
talentu do pisana fikcji.
- Fikcji o seksie? – spytał z powątpiewaniem.
Potrząsnęłam głową.
- Tato, idź do pracy. Spóźnisz się.
Tata podrapał się w policzek; brakowało mu golenia.
- To mi o czymś przypomniało. Muszę oddać Tomowi tę oczyszczarkę. Widziałaś ją?
- Że komu musisz oddać oczyszczarkę?
- Oczyszczarkę do broni. Chyba położyłem ją na ladzie. A może pod nią … - ukląkł i zaczął
szeleścić w szafce pod zlewem.
Zmarszczyłam czoło.
- Po co ci oczyszczarka do broni?
Wskazał na swój gabinet.
- Do broni.
W mojej głowie rozległ się dźwięk ostrzegawczy małych dzwoneczków. Wiedziałam, że mój
tata ma strzelbę; wisiała na ścianie w jego gabinecie. Lecz nie pamiętam, żeby kiedykolwiek przedtem
ją czyścił. Czyści się bronie, po tym, jak się je użyje, prawda?
- Po co pożyczałeś oczyszczarkę?
- Tom pożyczył mi ją bym oczyścił strzelbę po tym, jak wyszliśmy. Wiem, że powinienem
czyścić ją częściej, ale po prostu o niej nie myślę gdy jej nie używam.
- Tom Culpeper? – powiedziałam.
Wychylił swoją głowę z szafki, z butelką w dłoni.
- Tak.
- Poszedłeś strzelać z Tomem Culpeperem? To byłeś ty tamtego dnia?
Moje policzki zaczynały parzyć. Modliłam się, by powiedział, że nie.
Tata obdarzył mnie takiego rodzaju spojrzeniem, które zwykle poprzedzało powiedzenie przez
niego słów: „Grace, zwykle jesteś taka rozsądna”.
- Coś trzeba było zrobić, Grace.
- Byłeś częścią tego wielkiego polowania? Tych, którzy pognali za wilkami? – zapytałam. – Nie
mogę uwierzyć, że ty …
Obraz taty skradającego się przez drzewa, z lufą w ręku, wilków uciekających przed nim,
nagle był zbyt silny, i musiałam przestać.
- Grace, zrobiłem to również z myślą o tobie. – powiedział.
Mój głos wydobył się bardzo nisko.
- Zastrzeliłeś jakiegokolwiek z nich?
Tata chyba zdawał sobie sprawę z tego, że to pytanie było ważne.
- Strzały ostrzegawcze – powiedział.
Nie wiedziałam, czy była to prawda, czy też nie, lecz nie chciałam z nim dłużej rozmawiać.
Potrząsnęłam głową i odwróciłam się.
- Nie dąsaj się – powiedział tata. Pocałował mnie w policzek – pozostałam tak nieruchoma,
jak on – i zebrał swoją kawę i aktówkę. – Trzymaj się. Później się zobaczymy.
Stojąc w kuchni, obejmując ramionami niebieski kubek, słuchałam jak Taurus taty żywotliwie
dudnił na tarasie a potem powoli blaknął. Po jego wyjściu, dom osiadł w swoją znajomą ciszę,
zarówno pocieszną jak i depresyjną. Mógł to być jakikolwiek inny poranek, cichy i z kawą w moich
rękach – lecz nie był. Głos taty – strzały ostrzegawcze – wciąż wisiał w powietrzu.
Wiedział, co czułam w stosunku do wilków, a i tak udał się za moje plecy i uknuł plan z
Tomem Culpeperem.
Zdrada ukąsiła.
Delikatny hałas z ganka przykuł moją uwagę. W korytarzu stał Sam, jego włosy były mokre i
najeżone od prysznica, jego oczy spoczywały na mnie. Na jego twarzy wypisane było pytanie, lecz nic
nie powiedziałam. Zastanawiałam się, co zrobiłby tata, gdyby wiedział o Samie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]