Rozdział 1, Moja twórczość literacka, Temat - Zmierzch, Święta u Cullenów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czas płynął. Edward wrócił i wszystko wydawało mi się takie jak dawniej. Nie ważne były
zdziwione, przepełnione frustracją i niezrozumieniem spojrzenia, rzucane przez część szkoły. Nie
potrafiłam przejmować się takimi błahostkami. Nie, kiedy Edward był tuż obok mnie.
- Bello? – szepnął, patrząc mi prostu w oczy.
Potrząsnęłam głową i posłałam mu radosny uśmiech. Tak, byłam szczęśliwa. Pierwszy raz w życiu
byłam tego absolutnie pewna. Edward, jak i wszyscy Cullenowie byli przy mnie. Miałam zapewnione,
że kiedyś stanę się jedną z nich.
Jedynym niepasującym elementem tej cudownej układanki był Jacob. Nie ważne, jak bym się
starała. Nie potrafiłam przestać za nim tęsknić, ani rozwiązać tej sprawy w jakikolwiek nieszkodliwy
sposób. Na razie postępowałam nagannie – za wszelką cenę unikałam spotkania z nim, chociaż
doskonale wiedziałam, że od ponad miesiąca stara się je zaaranżować. Kiedyś przyszedł tu nawet Sam
z prośbą, bym przyjechała na chwilę do La Push. Odmówiłam. Byłam egoistką. Nie dość, że Jacoba
raniłam, to jeszcze za wszelką cenę starałam nie ignorować to, jak cierpi. Zdawałam sobie sprawę, że
jeśli zobaczyłabym grymas bólu na twarzy mojego przyjaciela, najprawdopodobniej prześladowałby
mnie on aż do śmierci. Oczywiście nie chodziło to o moją domniemaną przemianę w wampirzycę.
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że Edward przygląda mi się dość niecierpliwie. Nie
mógł mieć najmniejszego pojęcia o czym myślę. Zapewne zapytałby mnie o powód mojego
nieobecnego stanu ducha, gdyby koło nas nie zmaterializowała się Alice.
- Bella! – pisnęła, podskakując radośnie. – Mam dla ciebie idealną sukienkę. Chodź, pokażę ci.
Zamrugałam oszołomiona. Alice całkowicie ignorując moją reakcję pociągnęła mnie do swojego
pokoju.
- Su… sukienkę? – wyjąkałam już realnie przerażona, podczas gdy Alice przerzucała coś w olbrzymiej
szafie. – Po co mi sukienka?
Przyjaciółka zmierzyłam nie podejrzliwym spojrzeniem.
- Bello, przecież jutro jest 23 grudnia! – wykrzyknęła. – Czyli nasza wampirza wigilia. Musisz jakoś
wyglądać. Przyjeżdża Tanya, Irina…
Nie musiałam jej już dłużej słuchać. Miałam wrażenie, jakby mój mózg i serce zatrzymały się w
jednym miejscu. Wampirza wigilia? Tanya? Wampirzyca zakochana w Edwardzie? Czułam sięm, jakby
mój spokojny do tej chwili świat stanął na głowie. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że coś
zimnego musnęło moje ucho.
- Oddychaj, Bello – poprosił mnie Edward swoim aksamitnym głosem.
Po wielu narzekaniach Alice udało się wcisnąć mnie w atłasową, niebieską sukienkę.
Musiałam przyznać, że pasowała i wyglądałam w niej dość ładnie. Mimo to, kiedy tylko nadarzyła się
okazja, czmychnęłam na dół. Jasper widząc moją minę roześmiał się głośno.
- Jak ty z nią wytrzymujesz? – spytałam szczerze zaciekawiona.
Niestety, blondyn tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Tyle już czasu go znam, a do tej pory nigdy nie widziałam na jego twarzy choć cienia uśmiechu. Czyżby
udzielił mu się nastrój świąt?
Bez wątpienia musiałam dzisiaj doprowadzać Edwarda do szału. Nawet teraz, kiedy leżałam w
swoim łóżku, przytulając się do jego torsu. Zawsze kiedy zamyśliłam się na dłużej niż kilkanaście
minut, przerywał mi, pytając co jest tego powodem. A dzisiaj najpierw skupiałam się na Jacobie, a
teraz moje myśli krążyły wokół Tanyi. Nie odezwałam się słowem od dobrych dwóch godzin. Dziwiło
mnie to, że Edward jeszcze się nie odezwał. Choć po jego minie mogłam zgadnąć, iż długo już minie
wytrzyma.
- Jaka ona jest? – wyszeptałam, wtulając twarz w jego koszulę.
- Kto?
- Tanya.
Edward zmarszczył lekko czoło i spojrzała mnie rozbawiony.
- To tym, tak długo zaprzątałaś sobie myśli? – spytał, a kiedy kiwnęłam głową westchnął i
kontynuował. – Wampirzyca. Prawie całkiem pomarańczowe włosy, złote oczy, blada skóra. Nic
szczególnego.
Tym razem to ja musiałam stłumić chichot. Edward naprawdę bardzo się starał pokazać mi, że jest mu
obojętna. Niepotrzebnie - jego uczuć byłam pewna. Martwiłam się raczej tym, jak potraktuje mnie
owa wampirzyca.
Dzisiaj nie dane mi było dowiedzieć się więcej. Sen przyszedł tak szybko, że nie zdążyłam
zapytać o cokolwiek jeszcze.
By Bells
www.lion-and-lamb.blog.onet.pl
www.forks.fora.pl
DON’T COPY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]