Sędzia i jego ćpun - Detlef Wolff, Klub Srebrnego Klucza - kryminaly, Klub srebrnego kluczyka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Ta książka jest powieścią. Postacie występujących w niejTajlandczyków, Chińczyków i Niemców zostały zmyślone,podobnie jak wydarzenia rozgrywające się w Bangkoku i wHamburgu.Autentyczne jest jedynie wrażenie, jakie autor, będąceuropejskim turystą, wyniósł z wielu podróży do stolicyTajlandii.D.W.osobyHanns Überlender— wykorzystuje wiedzę fachową i in-formacje służbowe we własnych sprawach prywatnych.Gisela Überlender— nie dożyła.Brigitta Überlender— wyszła za mąż z niezupełnie nor-malnych pobudek, wśród których nie było miłości.Jurgen Überlender— myśli wciąż o zmarłej matce. I ocodziennej działce.Stary Człowiek— zwykle pozostaje niewidzialny. Ale widziwszystko.Charly— jest kierowcą taksówki. Kierowanym przez innych.Doc— wpada na ślad pewnej brudnej sprawy i przy okazjichciałby coś zarobić.Tramp— dowiaduje się o tym i też chce zarobić.Dziewczyna— zostaje wykołowana i próbuje szczęścia nawłasną rękęEryka Katenkamp— łyka lekarstwa i nudzi się w hotelu.Komisarz policji kryminalnej Gemot Katenkamp—poznaje Bangkok w bardzo niecodzienny sposób.1Na zewnątrz, za sympatycznie przyciemnionymi szybami saliśniadaniowej i coffee-shopu, słońce Bangkoku świeciło zoszukańczą łagodnością, jakby już wczesnym przedpołudniemnie zdołało rozgrzać miasta do 25 stopni, nasycając w dodatkuupał potliwą wilgocią.Zniechęcony Katenkamp zgniótł brązową serwetkę z papieru.„Hotel Oueen”! Żadna królowa nie przekroczyła nigdy progówtego średniej klasy domu wycieczkowego. Ale na lśniącychstronicach prospektu biura podróży owalny budynek zeświątyńką duchów opiekuńczych sprawiał przyzwoite, choćmoże nie aż królewskie wrażenie.W tym hotelu królowały dziewczyny o zbyt mocno umalo-wanych twarzach i oczach niekiedy zbyt smutnych na ich wiek.Pierwsze zasiadły już w milczeniu obok samotnie podróżują-cych mężczyzn. Mężczyźni wymieniali poprzez stoły do-świadczenia minionej nocy, bez śladu zażenowania, jak han-dlarze bydła, opisując zalety i wady partnerek. Dziewczynypopijały ze swoich szklanek i wyglądały na osoby, które wiedzą,o czym jest mowa.Katenkamp spojrzał na zegarek. Wpół do dziesiątej, a więcwłaściwie już za późno, by przedsięwzięć coś sensownego w tymrozprażonym upałem, przeludnionym, cuchnącym i dławiącymsię od spalin mieście.Dziewczyna w fantazyjnym stroju uprzątnęła stół. Fałszo-wany folklor. Jak wczorajszy program w tak zwanym centrumkulturalnym Rosę Garden. Górna Bawaria po tajlandzku. Ma-teriał na domowy pokaz slajdów.— Też pan nie ma ochoty na zwiedzanie świątyni?Katenkamp podniósł wzrok.— Wysłałem żonę samą. Trzeba trochę odpocząć od tychturystycznych atrakcji. — Krępy mężczyzna w szytym na miaręubraniu safari wykonał ruch przypominający ukłon. — Można? —
[ Pobierz całość w formacie PDF ]