S. J. Watson - Zanim zasne, W, Watson S J
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Tytuł oryginału:BEFORE I GO TO SLEEPCopyright © Lola Communications 2011First published in Great Britain in 2011 by Doubleday,an imprint of Transworld Publishers.Copyright © 2012 for the Polish edition by Wydawnictwo Sonia DragaCopyright © 2011 for the Polish translation by Wydawnictwo Sonia DragaProjekt okładki: Wydawnictwo Sonia DragaWykonanie okładki: DT Studio s.c.Zdjęcie na okładce: iStockphoto / © Stefano TiraboschiZdjęcie autora: © N IbRedakcja: Bożena SękKorekta: Magdalena Bargłowska, Joanna RodkiewiczISBN: 978-83-7508-585-3WYDAWNICTWO SONIA DRAGA Sp. z o. o.Pl. Grunwaldzki 8-10, 40-127 Katowicetel. 32 78264 77, fax. 32 253 7728e-mail:info@soniadraga.plwww.soniadraga.plE-wydanie 2012.Konwersja do formatu EPUB:iFormatDla mojej matkii dla NicholasaPodziękowaniaNa wyrazy mojej bezgranicznej wdzięczności zasłużyła sobie wspaniała agentka, ClareConville, a także Jake Smith-Bosanquet i wszyscy w C&W, moi wydawcy, Claire Wachtel,Selina Walker, Michael Heyward oraz Iris Tupholme.Serdeczne podziękowania kieruję do rodziny i przyjaciół za zachętę, bym podjął towyzwanie, za to, że czytali pierwsze szkice i wspierali mnie nieustannie. Szczególnie dziękujęMargaret oraz Alistairowi Peacockom, Jennifer Hill, Samancie Lear oraz SimonowiGrahamowi, którzy uwierzyli we mnie, zanim ja sam to zrobiłem, a także Andrew Dellowi,Anzelowi Britzowi, Gillian Ib oraz Jamiemu Gambino, którzy pojawili się później, orazNicholasowi Ib, który był zawsze. Dziękuję także wszystkim w GSTT.Dziękuję wszystkim w Faber Academy, a szczególnie Patrickowi Keogowi. Ta książka by niepowstała, gdyby nie wkład mojej drużyny: Richarda Skinnera, Amy Cunnah, DamienaGibsona, Antonii Hayes, Simona Murphy’ego i Richarda Reevesa. Mam ogromny długwdzięczności za Waszą przyjaźń i wsparcie.Oby Faber Academy okiełznała swoich szalonych narratorów.Jutro się urodziłem,Dzisiaj żyję,Wczoraj mnie zabiło.Parviz OwsiaCZĘŚĆ PIERWSZADzisiajObca sypialnia. Nieznajoma. Nie wiem, gdzie jestem, skąd się tu wzięłam. Nie wiem, jak dotrędo domu.Spędziłam tu noc. Obudził mnie kobiecy głos — z początku myślałam, że to głos kobiety,która jest ze mną w łóżku, po czym zdałam sobie sprawę, że to spikerka czytająca wiadomościi że budzik uruchomił radio — a kiedy otworzyłam oczy, stwierdziłam, że znajduję się tutaj. Wtym pokoju, którego nie rozpoznaję.Moje oczy dostosowują się do półmroku i rozglądam się. Widzę niewiele: szlafrok nadrzwiach szafy — niewątpliwie damski, choć dla kobiety o wiele starszej ode mnie — i jakieściemne spodnie, starannie złożone, zwisające z oparcia krzesła przy toaletce. Budzik sprawiawrażenie skomplikowanego, znajduję jednak odpowiedni przycisk i uciszam go.Wtedy właśnie słyszę za sobą, jak ktoś gwałtownie wciąga powietrze, i uświadamiam sobie,że nie jestem sama. Odwracam się. Widzę bezkres skóry i ciemnych włosów poprzetykanychsiwizną. Mężczyzna. Lewą rękę ma na kołdrze, na środkowym palcu widzę złotą obrączkę. Wduchu wydaję jęk. A więc tym razem nie tylko stary i siwy, lecz także żonaty. Mało, że rżnęłamsię z żonatym, to jeszcze zrobiłam to chyba w jego domu, w łóżku, które musi na co dzieńdzielić z żoną. Opadam na poduszki, żeby pozbierać myśli. Powinnam się wstydzić.Zastanawiam się, gdzie ta żona. Czy muszę się bać, że lada chwila się tu pojawi?Wyobrażam sobie, że stoi po drugiej stronie pokoju, krzyczy i wyzywa mnie od dziwek.Meduza. Kłębowisko żmij. Zastanawiam się, jaką przyjąć linię obrony, gdyby się pojawiła.Facet w łóżku chyba się nie przejmuje. Odwrócił się i dalej chrapie.Staram się leżeć nieruchomo. Zwykle umiem sobie przypomnieć, jak się znalazłam wsytuacji tego rodzaju, ale dzisiaj nie. Musiała być jakaś impreza albo wyprawa do baru czyklubu. Ani chybi nieźle się nawaliłam. Na tyle, że w ogóle nic nie pamiętam. Na tyle, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]