Rod Coltonow 12 - Michaels Kasey - Dom radosci, Ród Coltonów

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
KASEY MICHAELS
Dom Radości
SAN FRANCISCO GAZETTE
Opowieść o dwóch żonach, czyli dziesięcioletni
koszmar byłego senatora Josepha Coltona
Prosperino, małe senne miasteczko w Kalifornii,
przeżyło dziś rano prawdziwy szok, okazało się bo­
wiem, że jeden z jego powszechnie szanowanych mie­
szkańców, były senator Joseph Colton, padł ofiarą
trwającego dziesięć lat oszustwa, które niemal znisz­
czyło jego rodzinę.
W ostatnim czasie Colton dwukrotnie trafiał na ła­
my prasy ogólnokrajowej: dwa razy do niego strzelano.
Jego niedoszły zabójca, a zarazem dawny współpra­
cownik, Emmett Fallon, czeka obecnie na proces.
Szczegóły nowych rewelacji są na razie mgliste,
jednakże detektyw Thaddeus Law z policji w Prospe­
rino potwierdził, że skazana przed laty za morderstwo
Patricia Portman zajęła w domu Coltonów miejsce
swej siostry bliźniaczki Meredith i przez dziesięć lat
z powodzeniein grała jej rolę. Tożsamość Patricii wy­
szła na jaw wczoraj, po powrocie do domu prawdziwej
Meredith. Miejsce, w którym Meredith przebywała, nie
zostało ujawnione, wiadomo jedynie, że od dziesięciu
lat żona senatora cierpiała na amnezję.
6
KASEY MICHAELS
W czasie nieobecności siostry podszywająca się pod
nią Patsy Portman urodziła senatorowi syna Teddy'ego;
chłopiec ma dziś osiem lat. Ponieważ siostry są
bliźniaczkami jednojajowymi i nie różnią się wyglą­
dem, policja uważa, iż senator działał w dobrej wierze,
nie będąc świadomym oszustwa, i dlatego nie zamierza
wnosić przeciwko niemu oskarżenia.
Na Patricii Portman ciąży wiele oskarżeń, między
innymi o próbę zabójstwa. Zdaje się, że ceniąca spokój
rodzina Coltonów jeszcze długo spokoju nie zazna.
Wanda Harris
(Zdjęcia oraz inne informacje i artykuły na temat
Coltonów znajdziesz w Dodatku B, str. BI).
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Joe Colton z obrzydzeniem cisnął gazetę na podłogę
i wbił wzrok w najstarszego syna.
- Do jasnej cholery, kim jest Wanda Harris i który
z pracowników Lawa z nią rozmawiał? Psiakrew,
Rand, to się w głowie nie mieści! Minęły zaledwie
dwadzieścia cztery godziny! Wkrótce dziennikarze zle-
cą się jak sępy! Będą czyhać przed bramą, śledzić każ-
dy nasz ruch. Wozy transmisyjne, reflektory, wielkie
anteny satelitarne! Musimy coś zrobić. Nie możemy
narażać Meredith na ten cyrk.
Rand podniósł gazetę i położył ją na biurku ojca
- Wiem, tato. Ale jako prawnik wiem również, że
nic nie możemy zrobić. Istnieje w tym kraju coś ta-
kiego jak wolność prasy.
Joe nie słuchał. Z rękami zaciśniętymi w pięści
przemierzał gabinet.
- I jeszcze Teddy! - perorował. - Głupia baba!
Musiała wspominać o Teddym? I co to znaczy, że po-
licja nie zamierza wnosić przeciwko mnie oskarżenia?
A niby o co miałbym być oskarżony? Że współdzia-
łałem z Patsy? Chyba nikt przy zdrowych zmysłach
w to nie wierzy! Poza tą kretynką dziennikarką, która
wypytywała o to policję! Szlag by to trafił! Wredne
8
KASEY MICHAELS
babsko robi z cudzego nieszczęścia wielką prasową
sensację.
Rand podrapał się po nosie.
- Niestety, tato. Pismaki z brukowców będą miały
używanie. Najpierw sprawa Emmetta, teraz Patsy. Nie­
często zdarzają się takie historie. Były senator, obecnie
wielki potentat finansowy, od dziesięciu lat żyje pod
jednym dachem ze swoją szwagierką, która podszywa
się pod jego żonę, ma z nią dziecko...
- To nie... Boże! - Joe usiadł w dużym skórzanym
fotelu. - Posłuchaj, Rand. Teddy nie jest moim dziec­
kiem. Już wtedy powinienem był przejrzeć na oczy,
kiedy Patsy przybiegła do mnie podniecona i oświad­
czyła, że jest w ciąży. Przecież wiedziałem, że... Je­
stem bezpłodny, odkąd przed wieloma laty zachoro­
wałem na świnkę. Przekonaliśmy się o tym z twoją
matką, kiedy po śmierci Michaela bezskutecznie sta­
raliśmy się o kolejne dziecko. Patsy o tym nie wie­
działa. Dlaczego wtedy nic mnie nie tknęło? Teddy
ma osiem lat. Cała ta farsa powinna się była zakończyć
przed jego narodzeniem. A ja... pomyślałem, że Me-
redith, to znaczy Patsy zdradziła mnie, bo ją zanie­
dbywałem. Cholera, media nie dadzą nam spokoju!
Przez chwilę Rand milczał, pogrążony we własnych
myślach.
- Tato? Kim jest ojciec Teddy'ego? - spytał
w końcu.
- Nie wiem. I chyba nie chcę wiedzieć.
- Ale może kiedyś Teddy będzie chciał wiedzieć
- rzekł, unikając wzroku ojca.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • korneliaa.opx.pl