Rozm 8-9 09,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
NAPADNIĘCI I ZDRADZENI
Z GRZEGORZEM BĘBNIKIEM, PAWŁEM KOSIŃSKIM
I WITOLDEM WASILEWSKIM ROZMAWIA BARBARA POLAK
B.P. – W siedemdziesiąt lat po niemieckiej i sowieckiej agresji na
Polskę we wrześniu 1939 r. w Niemczech i Rosji znajdują się bada-
cze, którzy zgłaszają różne pretensje pod naszym adresem, łącznie
z obarczaniem winą za rozpętanie II wojny światowej. Warto po raz
kolejny przypomnieć, jak wyglądała sytuacja Polski i Europy w prze-
dedniu wojny. Warto także zastanowić się, czy Polska mogła wybrać
inne sojusze?
W. W. – Polityka międzynarodowa nigdy nie jest bezalternatywna. Można
wyobrażać sobie różne warianty przebiegu wydarzeń będące skutkiem wy-
borów innych niż te, których się dokonało. Tyle tylko, że snując przypusz-
czenie na temat dalszego rozwoju wypadków, wkraczamy w sferę historii
alternatywnej.
Krytyka i pretensje pod adresem Polski pojawiły się w ostatnich miesią-
cach, przed zbliżającą się rocznicą wybuchu wojny, i są dziełem tzw. ko-
misji przeciwko fałszowaniu historii na niekorzyść Rosji. Jesteśmy rzekomo odpowiedzialni
za wybuch wojny i prowadzenie agresywnej polityki wobec Związku Sowieckiego. Wywo-
łaliśmy wojnę, bo nie przyjęliśmy warunków Adolfa Hitlera. To jest absurdalne postawienie
wszystkiego na głowie – oto wini się tego, kto nie uległ dążącemu do rozpętania wojny.
Nawiasem mówiąc, gdyby wszyscy ulegali Hitlerowi, to może rzeczywiście jego podbój
miałby mniej krwawy charakter, tyle że w efekcie mielibyśmy hitlerowską Europę. Ten zarzut
spokojnie można odrzucić. Kilka dni temu pojawił się drugi – Polska wraz z Niemcami szy-
kowała uderzenie na Związek Sowiecki, chcąc wciągnąć do tego porozumienia Japonię.
Teoretycznie taka konstrukcja mogłaby zaistnieć, ale wybór Polski był odwrotny – odrzuciła
taką możliwość. W latach trzydziestych funkcjonował pakt antykominternowski i tzw. oś
– w Europie opierająca się na sojuszu Niemiec z Włochami, a w skali globalnej także
z Japonią. Hitler pod koniec lat trzydziestych rozważał wariant wciągnięcia do tego paktu
Polski. Przystąpienie do niego wiązałoby się z naszymi ustępstwami na rzecz Hitlera, który
bądź uderzyłby w kierunku zachodnim (mając zabezpieczone tyły), bądź wspólnie z Polską
– na Związek Sowiecki. Niewykluczone, że włączyłby się do tego japoński sprzymierzeniec.
Wybór Polski był zupełnie odwrotny – przeciwstawienie się Hitlerowi. Związek Sowiecki wy-
brał wariant polityki porozumienia się z Hitlerem przeciw reszcie Europy, a przede wszyst-
kim przeciw Europie Środkowej i Polsce. Zrobił to, z czego dziś Rosja czyni zarzut.
B.P. – Ale przy okazji wariantu wystąpienia państw osi przeciw Związkowi Sowie-
ckiemu pojawia się pytanie o cele hitlerowskiej ekspansji. Gdyby Polska przystała
do osi, trudno byłoby jej kosztem realizować zwiększenie „przestrzeni życiowej”,
co przecież było celem ideologicznym w 1939 r. Do realizacji jakich celów dążyły
Niemcy, przygotowując się do wszczęcia wojny? Czy nie było w nich sprzeczności?
P. K . – Przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego Niemcy dążyły do rewizji postano-
wień traktatu wersalskiego. Zarówno naród, jak i rządy niemieckie (demokratyczne i hitle-
rowskie) uważały, że był on niesprawiedliwy i wymuszony. Szczególnie poważne kontrowersje
2
wzbudzały cesje terytorialne na rzecz Polski. Chodziło tu o część Pomorza
Gdańskiego, Wielkopolskę, skrawki Dolnego Śląska i Prus Wschodnich
oraz część Górnego Śląska (przyznaną Polsce decyzją Rady Ambasadorów
po powstaniach śląskich). Szczególnie trudno było pogodzić się Niemcom
z utworzeniem Wolnego Miasta Gdańska. Dobitnym potwierdzeniem rewi-
zjonistycznych dążeń Niemiec były postanowienia traktatu z Locarno, zawar-
tego w grudniu 1925 r. Niemcy zagwarantowały tam nienaruszalność swojej
zachodniej granicy. O granicach wschodnich nie było żadnej wzmianki. Niemcy zgodzili się
jedynie na podpisanie układów arbitrażowych z Polską i Czechosłowacją, ale te dokumenty
nawet nie zostały wymienione w głównym tekście tzw. paktu reńskiego. Był to wyraźny sygnał
dany nie tylko przez Niemcy, ale i Francję, Wielką Brytanię oraz Włochy, już w sześć lat po
zawarciu traktatu wersalskiego, że wschodnie granice Rzeszy Niemieckiej są naruszalne.
W. W. – Ale w 1934 r., już po dojściu Hitlera do władzy, został zawarty pakt o nieagresji
między Polską i Niemcami, który faktycznie oznaczał wzajemne uznanie integralności tery-
torialnej. Co prawda w 1939 r. Hitler wysunął żądania dotyczące Wolnego Miasta Gdań-
ska i eksterytorialnego korytarza, ale bez rewizji granicy w Wielkopolsce.
P. K . – Ofi cjalnie porozumienie to nazywało się deklaracją o niestosowaniu przemocy. Za-
nim do niego doszło, z polskiej inicjatywy pojawił się pomysł wszczęcia wojny prewencyjnej
przeciwko Niemcom.
B.P. – Kto był autorem tego pomysłu i jakie były jego losy?
G.B. – To dość skomplikowana sprawa. Polska przeprowadziła w tej kwestii
sondaż dyplomatyczny, głównie w Paryżu. Okazało się, że ze strony francu-
skiej nie było żadnego zainteresowania i odzewu, więc ten zaledwie zarys
pomysłu zarzucono w fazie przedprojektowej. Niemniej obrazuje to pewną
gotowość. Tę dość tajemniczą sprawę znamy jedynie na poziomie pewnych
enuncjacji dyplomatycznych, nie mamy żadnego dokumentu. Polska mo-
gła rzeczywiście wyjść z takim projektem choćby tylko dla sprawdzenia go-
towości sojusznika, czyli Francji, do działań przeciw niepokojącym posunięciom Hitlera.
P. K . – To, że Polska zdecydowała się na podpisanie deklaracji z Niemcami, było m.in.
wynikiem właśnie tego sondażu dyplomatycznego. Okazało się, że nasz główny partner
i sojusznik na Zachodzie w bardzo ograniczonym stopniu jest zainteresowany losem Polski.
Dlatego w Warszawie zdecydowano się skorzystać z oferty rządu kierowanego przez kan-
clerza Hitlera i zawrzeć porozumienie, które miało otworzyć nowy okres w dwustronnych
stosunkach politycznych.
G.B. – Gdy śledzi się publikacje powstałe tuż po roku 1934, widać, że pojawia się w nich
nowy ton – otwarcia w stosunkach wzajemnych. Oto udało się zrobić coś, co nie było moż-
liwe przez wszystkie lata Republiki Weimarskiej – porozumieć się z Niemcami. Były to oczy-
wiście już Niemcy Hitlera, który tworzył totalitarne państwo. Najciekawsze w tych analizach
jest to, że Hitlerowi przypisuje się cechy myślenia południowoniemieckiego, austriackiego,
katolickiego, w odróżnieniu od dotychczasowego tradycyjnego pruskiego myślenia spod
znaku Drang nach Osten.
P. K . – Hitlerowskie pomysły na zorganizowanie mapy politycznej Europy Środkowej
i Wschodniej są trudne do prześledzenia i opisania. Hitler w swoich enuncjacjach nie
wyrażał się precyzyjnie. Po nawiązaniu lepszych kontaktów Rzeszy Niemieckiej z Rzeczą-
pospolitą Polską wydawało się niemożliwe forsowanie zmian terytorialnych na pograniczu
polsko-niemieckim.
3
G.B. – W ówczesnej propagandzie skutecznie zostały wyciszone akcenty antypolskie.
B.P. – Jak ocenić zatem sprawę korytarza i Wolnego Miasta Gdańska?
P. K . – Wolne Miasto Gdańsk pozostawało pod zwierzchnictwem Ligi Narodów. Nie nale-
żało ani do Polski, ani do Niemiec. Rzeczpospolita cieszyła się szerokimi uprawnieniami
w Wolnym Mieście. Rząd polski prowadził sprawy zagraniczne Gdańska i chronił interesy
jego obywateli. Terytorium Wolnego Miasta zostało włączone do polskiego obszaru celne-
go. Poza tym Rzeczpospolita uzyskała szczególne prawa do korzystania z portu. Ludność
Gdańska w przytłaczającej większości była etnicznie niemiecka, to był rząd ok. 90 proc. Od
jesieni 1938 r. niemieccy przywódcy występowali z ofertą kompleksowego uregulowania
dwustronnych stosunków z Polską. Wśród szczegółowych żądań pojawiła się sprawa włącze-
nia Wolnego Miasta Gdańska do Rzeszy oraz ułatwień dla niemieckiego tranzytu pomiędzy
Pomorzem Zachodnim i Prusami Wschodnimi. Jednak najbardziej niepokojąca dla rządu
polskiego była propozycja przy-
stąpienia do paktu antykomin-
ternowskiego. Na przełomie
1938 i 1939 r. Niemcom bar-
dzo zależało na defi nitywnym
wciągnięciu Polski do swojej
strefy wpływów. Polskie kierow-
nictwo postępowało nadzwy-
czaj rozważnie, ale wziąwszy
za dobrą monetę deklaracje
brytyjskie, zdecydowało się
podjąć rękawicę rzuconą przez
Hitlera. W tych kalkulacjach
był tylko jeden pewnik – prę-
dzej czy później wojna musiała
wybuchnąć…
W. W. – …ale tu wchodzimy
w niebezpieczny wątek historii alternatywnej. A jakie były dążenia Hitlera? On nie miał
konkretnego planu realizowania różnych pomysłów politycznych. Jego działania były zbie-
giem okoliczności politycznych, możliwości, które się pojawiały, i również decyzji, które
podejmowano w innych stolicach.
G.B. – Wątek ideologiczny wcale nie był dominujący.
W. W. – Hitler zmieniał swoją ocenę narodów. Nie ma wątpliwości, że miał fi ksację anty-
żydowską. Poza tym jednak dostosowywał swoją ideologię do okoliczności politycznych
i odwrotnie. Włosi i Węgrzy stali się sprzymierzeńcem i awansowali w jego rankingu, bo
zmieniła się polityka. To, do czego dążył niezmiennie, to rewizja traktatu wersalskiego
– i to zarówno w kwestii zmiany granic z sąsiadami, jak również odrzucenia ograniczeń
nałożonych na niemiecką armię lądową i zbrojenia morskie. Złamanie traktatu stanowiło
cel główny Hitlera. Stałym jego dążeniem było również zapewnienie przestrzeni życiowej
Niemcom na Wschodzie,
Lebensraum
. Ono mogło być realizowane przez zniesienie Polski
i postępowanie dalej na wschód, ale można też sobie wyobrazić dokonanie tego niejako
wspólnie z nią, gdyby poszła na kompromis z Niemcami, po obaleniu ZSRS. W takim wa-
riancie bylibyśmy słabszym partnerem Niemiec. Polska jednak odmówiła.
B.P. – Chodziło więc o terytorium, a nie o konkretne ziemie?
4
Usuwanie polskich skrzynek pocztowych na terenie Gdańska
przez członków SA
P. K . – To, co Niemcy próbowali realizować w czasie II wojny światowej, czyli przesiedlenia
ludności i stworzenie zwartych przestrzeni osadniczych, nie musiało być jedynym scenariu-
szem rozwoju wypadków, zarówno w odniesieniu do konkretnych terytoriów, jak i sposobu
ich wykorzystania jako „niemieckiej przestrzeni życiowej”.
W. W. – Kolejnym elementem stałym polityki III Rzeszy, aż do paktu Ribbentrop-Mołotow,
było występowanie przeciw komunizmowi, czyli tworzenie paktu antykominternowskiego.
W roku 1939, po odmowie przyjęcia niemieckich warunków przez Polskę, Hitler dokonał
zwrotu politycznego. Logika jego postępowania uległa zachwianiu. Choć wcześniej nie
była ona przyjazna dla nas i opierała się na wymuszeniu cesji politycznych kosztem Polski
– podobnie jak wymuszono remilitaryzację Nadrenii,
anszlus
Austrii czy rozbicie Czecho-
słowacji. Ale głównym wrogiem był wówczas Związek Sowiecki. Ostre i bezkompromisowe
stanowisko Polski wobec Hitlera sprawiło, że dokonał on zwrotu myślowego i dyploma-
tycznego. Można powiedzieć, że wykazał przy tym pełną elastyczność, podobnie jak jego
partnerzy w Moskwie. Wspólnie zawiązali sojusz kosztem Polski.
P. K . – Nie należy zapominać, że hitlerowski projekt rewizji traktatu wersalskiego miał być
rozwiązaniem globalnym. Jego istotnym wątkiem było przywrócenie Niemcom kolonii.
G.B. – W Europie w latach 1933–1939 odbył się ciąg szybkich przekształceń terytorial-
no-politycznych, których Stary Kontynent od dłuższego czasu nie widział. Ówczesne spo-
łeczeństwa i rządy były znakiem czasów. Przyjrzyjmy się tamtej Europie. Na dobrą spra-
wę demokracja parlamentarna istniała w Wielkiej Brytanii, w jakiś sposób w Skandynawii
i Czechosłowacji, chlubiącej się swoim ustrojem demokratycznym. Jeśli chodzi o pozostałe
państwa, to generalnie mamy do czynienia z bardziej lub mniej zaawansowanym syste-
mem autorytarnym. Nawet we Francji istniały liczące się siły i bardzo znaczące ugrupowa-
nia, którym republika francuska bardzo się nie podobała, czego skutkiem były wydarzenia
roku 1940. Europa Środkowo-Wschodnia z lokalnymi dyktatorami i autokratami stanowiła
prawdziwe
panopticum
. Kolejne posunięcia Hitlera nie były czymś, co ówcześni politycy
wykluczyli całkowicie z zasobu środków w realizacji swoich zamierzeń.
B.P. – Był politykiem „trendy”?
G.B. – Oczywiście. Prekursorem były już od 1922 r. Włochy, po dojściu do władzy Benita
Mussoliniego, na którym – w pewnym sensie – Hitler się wzorował.
W. W. – W chwili wybuchy wojny demokracja parlamentarna właściwie nigdzie nie działa-
ła. We Francji w 1940 r., choć pod naciskiem okoliczności zewnętrznych, odbyła się sa-
molikwidacja demokracji w warunkach suwerennego jeszcze funkcjonowania parlamentu.
Podobnie było na Litwie, w Rumunii czy na Węgrzech. A z drugiej strony cały czas funkcjo-
nowała Liga Narodów.
B.P. – Czy miała ona jakieś rzeczywiste polityczne znaczenie? Przecież przez całe
dwudziestolecie międzywojenne żadna jej interwencja nie była skuteczna.
P. K . – Już u zarania Ligi Narodów o jej słabości zadecydowało to, że nie przystąpiły
do niej Stany Zjednoczone, co było decyzją Kongresu, sprzeciwiającego się dążeniom
prezydenta Wilsona. Poza tym sprzeczności interesów mocarstw europejskich sprawiły,
że Liga była raczej narzędziem służącym utrzymaniu światowej hegemonii Wielkiej Bry-
tanii i Francji. Nadrzędność interesów partykularnych sprawiła, że organizacja powołana
do obrony pokoju nie była w stanie skutecznie przeciwstawić się agresji Japonii wobec
Chin, Włoch wobec Etiopii, czy Niemiec i Związku Sowieckiego wobec Polski. Po wybuchu
II wojny światowej jej rola zmalała właściwie do zera, chociaż Liga Narodów formalnie
istniała do 1946 r.
5
B.P. – O nieuchronności wybuchu II wojny światowej przesądziła ogólnoeuropejska
frustracja po Wersalu?
G.B. – Tak. Gdyby to była tylko frustracja ze strony Niemiec, to, być może, udałoby się jej
uniknąć. Sfrustrowanych było jednak wielu. Hitler bardzo zręcznie wykorzystał nastroje nie-
zadowolenia zarówno we Włoszech, jak i w Europie Środkowo-Wschodniej, rozgrywając
jeden kraj przeciw drugiemu. W końcu spowodował, że większość weszła do jego obozu.
W. W. – Zwykle jest tak, że po dużym konfl ikcie przegrani dążą do rewanżu, odegrania się.
Ale to nie znaczy, że nie istnieje możliwość stworzenia mechanizmów, które by blokowały
te zapędy. To rola zwycięzców. Przegrany z zasady jest w mniejszym czy w większym stop-
niu osłabiony, chociaż żądza rewanżu pozwala nadrobić ten
handicap
. Zabrakło systemu,
który by powstrzymywał niemieckie dążenia do złamania Wersalu. Liga Narodów była
paktem zbiorowego bezpieczeństwa, a nie paktem obronnym kogoś przeciwko komuś.
Pakt zbiorowego bezpieczeństwa działa w momencie, gdy jego członkowie, a w każdym
razie najważniejsze podmioty, są gotowi respektować wzajemne gwarancje. Istotą takiego
porozumienia jest to, że wspólnie będziemy rozwiązywać wszystkie spory na drodze poko-
jowej. Jak wiemy, nic takiego nie miało miejsca, bo kluczowe państwa w Europie dążyły do
rewanżu. Zabrakło paktu obronnego. Anglia tuż po I wojnie jako konkurenta traktowała
bardziej Francję niż Niemcy. W Europie Środkowej nie było jednolitego frontu.
B.P. – Jak wyglądała sowiecka dyplomacja w tamtym czasie? Jaki był sowiecki ogląd
sytuacji w Europie? I jakie były ich plany? Wiadomo skądinąd, że gdyby Niemcy
nie rozpętały wojny, rozpętałyby ją Sowiety.
W. W. – W okresie międzywojennym ZSRS prowadził politykę agresywną, dążącą do roz-
szerzenia rewolucji komunistycznej na skalę światową. Polityka tego państwa była bardzo
silnie warunkowana przez ideologię komunistyczną.
B.P. – Ale dyplomacja chyba nie jest aż tak toporna jak ideologia.
W. W. – Polityka sowiecka była realizowana dwutorowo – przez Międzynarodówkę Ko-
munistyczną, a po jej rozwiązaniu przez poszczególne partie komunistyczne i przez Biuro
Polityczne Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii Bolszewików, w którym kluczową rolę
pełnili w interesującym nas okresie Wiaczesław Mołotow i Józef Stalin. Niewątpliwie dążyli
oni do wywołania konfl iktu w Europie. Przykładem jest Hiszpania, gdzie bardzo czytelne
było dążenie do doprowadzenia starcia państw bloku faszystowskiego i „zgniłej” demo-
kracji zachodniej. Rola Związku Sowieckiego jako podżegacza wojennego jest oczywista,
niemniej tak zuchwałych posunięć, na jakie pozwolił sobie Hitler w latach trzydziestych,
Stalin nie zaryzykował. Był znacznie ostrożniejszym politykiem. Gdyby w Berlinie nie pojawił
się Hitler, to czy i w jakim zakresie Stalin byłby zdolny podpalić Europę? To kolejne pytanie
z dziedziny historii alternatywnej. Niewątpliwie on dążył do zmian poprzez komunizowanie
poszczególnych krajów jak i przez odbudowę terytorialnych wpływów państwa sowieckiego
w odniesieniu do granic imperium rosyjskiego, choć ich realizację dostosowywał do oko-
liczności.
G.B. – Stosunkowo niedawno Bogdan Musiał dotarł do dokumentów sowieckich związa-
nych z moskiewską percepcją przewrotu majowego w Polsce. Okazało się, że był postrze-
gany tam jako pierwszy krok do rewolucji bolszewickiej. Późniejsze uspokojenia nastrojów
w Polsce i opowiedzenie się społeczeństwa za Józefem Piłsudskim były dla Moskwy dużym
rozczarowaniem i sprawiły, że na pewien czas odsunięto wizję rewolucji światowej.
B.P. – Jak w Polsce oceniano zagrożenie wybuchem nowej wojny i jak ją sobie
wyobrażano?
6
[ Pobierz całość w formacie PDF ]